Rodzimy się i umieramy Powstajemy i upadamy Czasem czujemy się przegrani A zaraz potem zwyciężamy Tylko w chwilach przypadkowych Kiedy czas nam pozwoli Męczymy się lub żyjemy W zależności, jak kto woli Teraz kiedy jesteśmy wolni A system spadł nam z karku Możemy biec, biec przed siebie Niczym wskazówki w zegarku A kiedy błyśnie nam idea Że czas już, by coś zmienić Zaczynamy rwać do przodu I jednocześnie siebie gonić Nie martw się, człowieku Zawsze jest jakaś nadzieja Dzięki niej jest łatwiej żyć Dzięki niej jest łatwiej umierać Jutro może przynieść zmiany O jakich nawet nie marzymy Może poczujemy falę łaski A może bardzo się sparzymy Wyraźne resztki cywilizacji Na ścianach miejskiej ubikacji Myślimy czasem: życie to piekło Lecz nikt nie mówił, że będzie lekko