Syreni gród jest fest tu życie mija z beaglem 
Szczególnie jeśli wiesz co kryje się za winklem 
Cięte typy piją czterdziestkę pod sklepem 
Mówią mieliśmy ambicje ale mijało nas szczęście 
Zawraca kontrafaude więc daje mu grosza w łapę 
Idę przed siebie i swoje szczęście znajdę nape 
Szuka tu szczęścia nie jeden 
Chce mieć piter pełen dzindziorów i wyjechać do siebie 
Ćmy nocne rozkładają uda 
Za dwie stówy i myślą, że kiedyś zapomnieć się uda 
Lewarek śmieje się z gabloty 
Bo wziął czerstwiaka pod bajer zarobi na nim parę złotych 
Możesz mieć boya, to miasto wciąż baletuje 
Tu antki szybko przyklejają fanara na truje 
Miasto zostało to samo, język się zmienił 
I są ziomki z podwórek zamiast ferajn z kamienic 

To warszawskie ballady 
Czarna mańka, księżyc frajer, jadziem na Bielany 
Warszawa da się lubić, ja ją kocham to pewne 
I w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem 

Na różycu baba krzyczy pyzy prosto z gara 
Skower majchra używa gdzieś w bramach 
Tego nie ma, możesz usłyszeć to w balladach 
Mentalność została, kpiarz, wieczny cwaniak, warszawiak 
Spalił nam miasto w ząbek czesany kolo 
Strączku łuskany klapa stolica żyje na nowo 
W krótkich abcugach wyrosły nowe czynszówki 
Fioraje znów sprzedają kwiaty na rynku starowki 
Andrusy zamiast oprychówek czapki na uszy 
I galant lalunie co wyróżniają się w tłumie 
Trzeba miastu spojrzeć w oczy 
Schylić głowę nieujarzmione miasto pełne historii mrocznych 
Bohaterowie śpią na cytadeli stokach 
W grobach pod brzozowym krzyżem na Powązkach 
I wkurzaj się na nasz charakter strączku łuskany 
Spytasz skąd jestem? Powiem z dumą: z Warszawy 

To warszawskie ballady 
Czarna manka, księżyc frajer, jadziem na Bielany 
Warszawa da się lubić, ja ją kocham to pewne 
I w ogóle i w szczególe i pod każdym innym względem