Znów mija ta godzina 
co mosty przypomina 
prawdziwe jak powietrza stal 
lecz każdej stali twardość  
nad marnościami marność  
i dni młodości będzie żal 

Odwieczne ma ten świat tła 
więc misjonarze światła 
potrzebni nocą są, lecz w dzień  
jedyny nasz obrońca 
przed dyktaturą słońca  
niezastąpiony bywa cień 

Powiada kaznodzieja 
że w tym jest też nadzieja  
w klepsydrze pył się zmienia w pył 
jest teraz to, co było 
co będzie  już się śniło 
dni, noce  do utraty sił 

Dwa filary, dwie przepaście 
jedenasta jedenaście 
siebie sobie wyobraźcie 
i uwierzcie Eklezjaście 
w dość surowy ton 

Znów mija ta godzina 
co mosty przypomina 
prawdziwe jak powietrza stal 
lecz każdej stali twardość  
nad marnościami marność  
i dni młodości  
i dni młodości będzie żal 

Na zegarze mija właśnie 

jedenasta jedenaście 

Dwa filary, dwie przepaście 

Jedenasta jedenaście 

Światła jeszcze mi nie gaście