Majową nocą w Kazimierzu Słowiki w chórze W kwiatach czereśni płonie księżyc Jak w białej chmurze Co było, przeszło, już przed nami Cień zapomnienia Słoje na drzewach przywołują Wątłe wspomnienia I tylko czasem smak jakiś słony Na ustach mamy Majową nocą, kiedy słowiki I zasypiamy Położyć się w jagodach Usnąć pod jeżynami Utopić się w brzęczeniu Owinąć wiatrami Które w sosnach wysokich Mają swoje przystanki I ciszę z ciszą związać W wesołą wiązankę Po której, niby mrówka Myśl chodzi niespieszna Przez chwilę choćby nie być A być, gdzie ruń leśna A potem, gdy mnie motyl Swym skrzydłem obudzi Słomianą polną drogą Powrócić do ludzi Gryka jak śnieg biała Słonecznik złocisty Na sosnowym stole Leżą twoje listy Przeglądam się w słowach Jak w złamanym lustrze To, co było wczoraj Nie wróci pojutrze Niezmieniony tylko Ten widok wieczysty Gryka jak śnieg biała Słonecznik złocisty