Pan w sanatorium od początku I od początku w tamtym kątku Pan z nieobecną siedzi miną I sączy swoje cappuccino Lub arystokratycznie wielce Dziubie coś nożem i widelcem I czyta całe stosy książek W koszuli w niegdyś modny prążek I przez to w niepokojach tonę Bo to jest turnus pod Platonem Ja bym wolała pod platanem I bez Platona - tylko z panem Mnie nudzą idealistyczne Uczucia czysto platoniczne I przez to w niepokojach tonę Bo to jest turnus pod Platonem Mógłby pan być z tym swym bon tonem Baronem lub Juanem Donem Albo biatlonu eksczempionem A pan zadaje się z Platonem Z nim panu wcale nie do twarzy Z nim pan wygląda dużo starzej Co gorsza - kto się z nim kojarzy Może należeć do nudziarzy I przez to w niepokojach tonę Bo to jest turnus pod Platonem Ja bym wolała pod platanem I bez Platona - tylko z panem Mnie nudzą idealistyczne Uczucia czysto platoniczne I przez to w niepokojach tonę Bo to jest turnus pod Platonem Splotłabym z panem pod platanem Lub gdzieś w altanie przed śniadaniem Nie bacząc nic na ostrza plotek Splot pocałunków i pieszczotek Obok by szumiał strumień wartki I strasznie zmięlibyśmy kartki Zmiąłby się panu cały Platon No, miły panie, co pan na to? [2x:] Niech w niepokojach już nie tonę Że to jest turnus pod Platonem Ja chcę go spędzić pod platanem I bez Platona - tylko z panem Jak w tej piosence - pod platanem W parku pod tężnią - byle z panem Niech w niepokojach już nie tonę Że to jest turnus pod Platonem