Urojenia Spychają w przepaść nas. Pełzam po dnie odbijam się od ścian. Brnij kochanie niełatwy nadszedł czas. Pełzaj po mnie nim Cię okiełzna strach. W końcu daj z siebie coś Tego mi nigdy dość. Wnikaj aż w krwioobieg W ciała katatonie. Brzmi banalnie Wyssany z palca strach Lęk w Twej głowie Co z Ciebie wysse ja Bo dam o z siebie coś Da mało kto. Wnikaj aż w krwioobieg W ciała katatonie Wnikaj aż stracisz oddech W ultra anhedonie. W końcu daj z siebie coś Tego mi nigdy dość. W końcu daj z siebie coś Tego mi nigdy dość. Wnikaj aż w krwioobieg W ciała katatonie Wnikaj aż stracisz oddech W ultra anhedonie.