W upalne letnie popołudnie 
Drzewo stanęło nam na drodze 
Z jednego pnia dwa drzewa rosły 
Przyrównaliśmy je do siebie 

Stały miłośnie przytulone 
Gałąź z gałęzią przepleciona 
Gdzie on gdzie ona trudno zgadnąć 

I usiedliśmy tu oboje 
By siedzieć tak aż do wieczora 
Bo z dwojga jedno się zrobiło 

Tak przeminęło dni niemało 
A drzewo stoi tak jak stało 
Pod drzewem siedzi opuszczone 
Żywo-nieżywe moje ciało 

Gdy skrzywdzisz mnie to zginiesz