Po drugiej stronie ulicy W przyjemnej kamienicy W oknie które stanowi úwiat Widzę co wieczór kobiecy kształt W świetle domowych lamp Po drugiej stronie ulicy Mieszkają też urzędnicy On który chciałby na pewno spać Ona w peniuar zwinięta tak Jakby zawstydzić ją miał Krąg zapalonych lamp Po drugiej stronie na strychu Gra kolekcjoner antyków Więc kamienicę przenika dźwięk W zegarów rytm w kukułki szept Płynie jak ciepło ze świec Przytulne ciepło ze świec Ucieka w sen oddalony Za szybą świat z drugiej strony W oknach przez które przechodzi noc Znika jej wstyd i jego głos Zegara rytm i ciepło lamp Znika kobiecy kształt Znika kobiecy kształt