Ubierasz dziś płaszcz, bo na dworze ziąb Wiesz już, że ląd niedaleko stąd Tak łatwo jest śnić, trudno jest żyć Wybijasz swój rytm i kłaniasz się w pas A szyby wind, szare od słów Tak łatwo dziś unoszą cię wzwyż Zobacz jaki piękny Ciężkozłoty, brudny zachód słońca Blade wieżowce zmienia w zwierciadło światła Unosi głowę nieco szary tłum Gdy linia znów opada w dół Podnosisz swój cień, chwytasz się piór Oddalasz się wzwyż, nie mówisz nic Jak Béla Lugosi nie musisz być Choć grzywy masz zgryz, to ładnie się śnisz Bez urządzeń fal spoglądasz w dal Zobacz jaki piękny Ciężkozłoty, brudny zachód słońca Dziś mi obiecał, że będzie dobrze Tej nocy zasnę spokojnie