Błądzili pośród zjaw w szarych obłokach dnia bez butów czasem szli wsłuchani w mowę traw ludzie dziwili się mówili - nie można tak żyć często zastanał ich przy świecach świt tacy jak ty tacy jak ja nie znali czasu i zapomnieli o łzach czasami śmiali się gdy innych ogarniał strach nie mieli złota i fruwali w swoich snach nie chcieli tego czym żyje nasz cały świat odeszli trzymając się za ręce wśród gwiazd