Chciał dzielić niecierpliwe dni Na cztery wiatry różne sobie I był tym, kto dopada drzwi I w gołe ręce chwyta ogień Przebaczeń jakich szukał w nas? Stał, jakby różę trzymał w ręce Papieros przydeptany gasł A więc to wszystko, a więc to wszystko A więc to wszystko - nic już więcej? W powietrzu wisiał kwaśny dym I świt się dźwigał z mokrej pleśni I światłem po rozwęzłach szyn Biegł w obie strony równocześnie To już ostatnia jest ze scen Bo dalej taśma prześwietlona Już Koniec, Ende, Fin, The End On jeszcze chciał, on jeszcze chciał Chciał coś krzyknąć, krzyknąć do nas...