Coś ważnego chciałbym na dobranoc ci powiedzieć Nagłych zwrotów akcji coraz mi dotkliwiej brak Zbyt leniwie płynie czas By coś miało spotkać nas Nie powinno się jak drzewo w jednym miejscu siedzieć Mieliśmy smakować rzeczy jeszcze nam nieznane Tropiąc słońce tak, by zima nie dotknęła stóp Obiecałeś mi i cóż? Ciało moje pieści chłód Czemu lata nie szukamy w Nowym Orleanie? Stań przed lustrem i szeroko otwórz kocie oczy Przyjrzyj się dokładnie, czy to nadal jesteś ty Gdzie się podział gwiezdny pył Który wokół ciebie lśnił? Mija parę lat i w lustrze staje już ktoś obcy Kiedy słońce wróci i obudzi ze snu drzewa Gdy do morza śniegi spłyną pajęczyną rzek Staniesz i zobaczysz, że Moje miejsce puste jest Na spotkanie przeznaczenia będę wtedy zmierzać