On był stukotem butów o kamienny bruk 
Gdy martwe ulice milczały jak grób 
Był śmiechem diabła w zadymionej spelunie 
Krzykiem radości w rozgrzanym tłumie 

Daleko od nieba by czuć jego nudę 
Daleko od piekła by chłonąć jego żar 
Spójrz na nią znów, do świtu tyle czasu 
A w jej oczach widać tylko strach 

Dym papierosów gryzł go zawsze w oczy 
Gdy patrzył jak budzi się dzień 
Biegł do swojej kochanki choć to wróżyło zgubę 
A w jego młodych żyłach zawsze wrzała krew 

Ref: 

Wolał by śmierć była jego kochanką 
Wolał co noc czuć jej gorzki smak 
Lecz ta penera była nic nie warta. 
Dlatego poszedł szukać jej w świat 
Iwan, Iwan czekaj na nas tam!!! 
Iwan, Iwan i na nas przyjdzie czas!!!