Raz, gdy śnieg padał, 
padał, aż napadał, 
zapukał cicho 
sąsiad do sąsiada. 
Jak tam sąsiedzie,
jakże wam się wiedzie?
Wiosna czy będzie 
wnet? 

Będzie co będzie.
Wstąpcie no na chwilę.
Ach, wyglądacie
dzisiaj jak motylek!
Ach, wyglądacie dziś
jak panna młoda!
Cóż, krew nie woda,
nie. 

Potem westchnęli
wzięli szachownicę.
Nad białym stołem
zajaśniały głowy 
jako nad stawem
błyszczą się księżyce
dwa. 

Remis. Więc teraz
za stolika miedzą,
jak dwa zające
nastroszywszy wąsy
siedzą sąsiedzi.
Każdy z nich się biedzi.
W brydża wolałby 
grać. 

Siedzą i jedzą.
Myślą o tym samym.
Że Ewa była 
nie sama z Adamem.
Ten trzeci mógłby
dla nich być Sezamem 
bo w trójkę zawsze
lżej

Łazi po kominie
wiatr, jak ból po kościach.
I tylko coś tam
pała w dzięcielinie
To sen zapewne
o dawnych miłościach
Sen.