To była noc jak z wełny. Nieważne, dym czy mgła. Za barem księżyc w pełni, Przy barze smutny pan. Obrazek tak, jak w kinie. Fakt, główną rolę grałem sam. Widać smutek lubi mnie, Żyjemy jak brat z bratem. Smutek lubi mnie... Smutek lubi mnie, Zaparzy mi herbatę, Powie: nie martw się- Będzie źle. Ja nie mam o to żalu, Że sobie wybrał mnie. Zabieram go do baru, Pocieszyć staram się. I tak nam lata płyną. Cóż, w końcu w dwójkę raźniej jest. Widać smutek lubi mnie, Żyjemy jak brat z bratem. Smutek lubi mnie... Chyba smutek lubi mnie, Zaparzy mi herbatę, Powie: nie martw się. Smutek lubi mnie, Nie raz się w życiu naciął. Ceni to, co ma. Wiem, że smutek lubi mnie, Tak trudno o przyjaciół. Cóż jest warta łza? Lubię go i ja.