Taki był jego świat Zimny cień starych bram Chłód szarych, ponurych ścian Mrok podwórek, na których grał Wiatr muskał mu twarz Żartowniś i kpiarz Ze skrzypiec melodię mu kradł W zaułki się krył, lecz wracał, by z nim W podwórze się dalej wlec A tam po całych dniach Skrzypek grał, grał bez nut Bez sceny, bez ramp, bez braw Swego walca - najczulej jak mógł Minęło ćwierćwiecze On jeszcze się wlecze Po swoich podwórkach sam Tu grywał dzień cały Tu dzieci go znały A zakochanych on znał Dla nich dzisiaj gra smutny skrzypek Dla nich dziś brzmi jego walc Tu, gdzie był jego świat Zimny cień starych bram Mrok okien, do których grał Skrawek nieba w sklepieniu ścian Gdzie marzył, by raz Choć szmer słyszeć braw Gdzie żegnał marzenia co dnia Tu będzie grał, aż zaciągnie go wiatr W zaułki dalekich miast Wtedy zostanie walc Jego walc, walc bez nut Walc skrzypka, co nie miał braw Chociaż serce w melodię swą kładł Jego walc, smutny walc, dawny walc